Usłyszałam zamykane drzwi. Cisza wypełniła pokój,
sprawiając, że miałam jeszcze większą ochotę na wypłakanie oczu. Zdjęłam buty,
spodnie oraz bluzę i t-shirt, które miałam na sobie. Przebrałam się w dresy i
założyłam za dużą na mnie bluzę taty. Zeszłam na dół, po drodze zakładając
kapcie, które babcia kupiła mi na 15 urodziny. Mimo, że byłam pełnoletnią
osobą, wolałam mieszkać tu z kimś bliskim.
- Babciu… Zrobisz mi kakao? – zapytałam wycierając łzy,
które garnęły się by wydostać się na światło dzienne.
- Jasne, kochanie. – emerytka zaczęła się krzątać po kuchni.
Po chwili w rękach miałam kubek ciepłego napoju.
- Wnusiu, co się stało? – spojrzała na mnie z troską.
- Harry… - niepotrzebnie wypowiedziałam to imię. –
Przepraszam…
Powiedziałam i jak najszybciej znalazłam się w mojej
sypialni. Przykryta kocem siedziałam na parapecie, nieprzytomnie gapiąc się w
widok za oknem. Usłyszałam dzwonek połączenia, zarezerwowanego dla Hazzy.
Wzięłam telefon i rozłączyłam się. Po chwili zaczęły przychodzić setki
wiadomości. Miałam dość i przełamałam kartę SIM. Ale to i tak wiele nie
pomogło. Chłopak zaczął się dobijać przez telefon domowy.
Coraz mniej jadłam. Praktycznie nie opuszczałam pokoju. Mowy
nie używałam prawie wcale. Babcia była zaniepokojona moim zachowaniem i to
bardzo. Widziała, że z dnia na dzień tracę chęć życia. Byłam na świecie, ale
mój duch już dawno umarł. Po prostu stałam się wrakiem. Niegdyś świetnie leżące
na mnie ubrania stały się o wiele za luźne. Jeszcze niedawno pełne usta
sprawiały wrażenie, jakby się zwęziły. Policzki zapadły się. A blask z oczu
zniknął.
Harold nie przestawał próbować się ze mną skontaktować.
2 tygodnie po zdarzeniu byłam totalnie wykończona. Siedząc
na parapecie i obserwując nieprzytomnie widok za framugą okna. Już zapomniałam
jak wygląda świat poza tym pomieszczeniem…
Usłyszałam otwieranie i zamykanie drzwi, a potem zgrzyt
zamka. Pomyślałam, że babcia wróciła z zakupupów. Moich uszu dobiegły kroki na
schodach, które po chwili ucichły. Pod moimi drzwiami ktoś zaczął zagrywać
kolejne akordy na gitarze klasycznej.
If you’re pretending from the start like
this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again…
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again…
Usłyszałam dźwięk tak dobrze znanego mi głosu, za którym
tęsknię od wielu dni. Jednak mnie rani, jak nic innego. Otworzyłam drzwi i moim
oczom ukazał się chłopak, którego nienawidziłam za to, że kochałam go
najbardziej na świecie.
- Sławny Harry Styles, zadufany w sobie dupek, który nie zna
słowa „nie” błaga o przebaczenie… - spojrzał mi w oczy. Ujrzałam w nich gorycz,
strach, desperację… Nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam na niego z gniewem,
ale też z nieprawdopodobną miłością. – Proszę, daj mi wytłumaczyć…
Odsunęłam się nieco, a chłopak szybko wszedł do pokoju. Nie
chciał zaprzepaścić szansy, którą dostał.
- Błagam, tylko mi nie przerywaj. – spojrzał na mnie, a ja
kiwnęłam głową nie okazując żadnych uczuć, które jednak w moim wnętrzu
krzyczały i buzowały.
- Szczerze, to jestem zakochany w tobie od bardzo dawna.
Jednak nie chciałem psuć naszej przyjaźni. Bałem się, że nie odwzajemnisz
mojego uczucia. Że stracę najważniejszą w moim życiu osobę. Z Claire spotykałem
się tylko dlatego, bo myślałem, że gdy będę tak postępował to moje uczucie do
ciebie będzie malało. Lecz myliłem się, wzrastało z każdym dniem. Nie sądziłem,
że ty czujesz to samo i że mogę cię zranić. Przepraszam… - podszedł do mnie
lekko niepewny mojej reakcji, po czym wtulił się we mnie. Jak małe dziecko,
które nie może sobie z niczym poradzić. „Jest właśnie taki” – pomyślałam.
- Zerwałem z nią od razu po tym jak mi wygarnęłaś co o mnie
myślisz. – powiedział i odsunął się ode mnie. – [T.I.], błagam, po stokroć
błagam… Wybacz mi. Nie wiesz co się ze mną dzieje bez ciebie… Nie mogę, nie umiem żyć bez ciebie.
Patrzyłam na niego. W tych zielonych tęczówkach dostrzegłam
desperację, frustrację, ale też nadzieję. Uśmiechnęłam się delikatnie i mocno
wtuliłam w jego tors, odetchnęłam głęboko zatrzymując w płucach jego niebiański
zapach. Zaskoczył się. Gdy zorientował się co się stało przytulił mnie mocno,
podniósł i okręcił się wokół. Posadził mnie na biurku i pocałował czule.
- Tak w ogóle. To kto cię tu wpuścił? – spojrzałam na niego
i uśmiechnęłam, po czym uniosłam do góry jedną brew.
- Po tym jak zabrałaś moje serce, zapomniałaś wziąć też
kluczy. – zaśmiał się i zakręcił trzymanymi na palcu kluczami do mojego domu.
Zatopiłam ręce w jego ciemnobrązowych lokach, przyciągnęłam go do siebie i
złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Od tamtego dnia jesteśmy razem już
rok.
Hazza na każdym kroku pokazuje mi, jak bardzo mnie kocha.
Uwielbiam gdy na ulicy niespodziewanie całuje mnie namiętnie, dając innym do
zrozumienia, że należę tylko do niego. Pisze dla mnie piosenki, kupuje liczne
prezenty, mimo że wcale nie musi. Kocham go jako człowieka, nie jako gwiazdę.
Niegdyś mogłam tylko pomarzyć o takim życiu. Sen przerodził się w
rzeczywistość. Tak, to chyba najlepsze określenie tego, co jest między Harrym i
mną – przyszłą panią Styles.