poniedziałek, 26 listopada 2012

Harry cz2


Usłyszałam zamykane drzwi. Cisza wypełniła pokój, sprawiając, że miałam jeszcze większą ochotę na wypłakanie oczu. Zdjęłam buty, spodnie oraz bluzę i t-shirt, które miałam na sobie. Przebrałam się w dresy i założyłam za dużą na mnie bluzę taty. Zeszłam na dół, po drodze zakładając kapcie, które babcia kupiła mi na 15 urodziny. Mimo, że byłam pełnoletnią osobą, wolałam mieszkać tu z kimś bliskim.
- Babciu… Zrobisz mi kakao? – zapytałam wycierając łzy, które garnęły się by wydostać się na światło dzienne.
- Jasne, kochanie. – emerytka zaczęła się krzątać po kuchni. Po chwili w rękach miałam kubek ciepłego napoju.
- Wnusiu, co się stało? – spojrzała na mnie z troską.
- Harry… - niepotrzebnie wypowiedziałam to imię. – Przepraszam…
Powiedziałam i jak najszybciej znalazłam się w mojej sypialni. Przykryta kocem siedziałam na parapecie, nieprzytomnie gapiąc się w widok za oknem. Usłyszałam dzwonek połączenia, zarezerwowanego dla Hazzy. Wzięłam telefon i rozłączyłam się. Po chwili zaczęły przychodzić setki wiadomości. Miałam dość i przełamałam kartę SIM. Ale to i tak wiele nie pomogło. Chłopak zaczął się dobijać przez telefon domowy.
Coraz mniej jadłam. Praktycznie nie opuszczałam pokoju. Mowy nie używałam prawie wcale. Babcia była zaniepokojona moim zachowaniem i to bardzo. Widziała, że z dnia na dzień tracę chęć życia. Byłam na świecie, ale mój duch już dawno umarł. Po prostu stałam się wrakiem. Niegdyś świetnie leżące na mnie ubrania stały się o wiele za luźne. Jeszcze niedawno pełne usta sprawiały wrażenie, jakby się zwęziły. Policzki zapadły się. A blask z oczu zniknął.
Harold nie przestawał próbować się ze mną skontaktować.
2 tygodnie po zdarzeniu byłam totalnie wykończona. Siedząc na parapecie i obserwując nieprzytomnie widok za framugą okna. Już zapomniałam jak wygląda świat poza tym pomieszczeniem…
Usłyszałam otwieranie i zamykanie drzwi, a potem zgrzyt zamka. Pomyślałam, że babcia wróciła z zakupupów. Moich uszu dobiegły kroki na schodach, które po chwili ucichły. Pod moimi drzwiami ktoś zaczął zagrywać kolejne akordy na gitarze klasycznej.
 If you’re pretending from the start like this,
With a tight grip, then my kiss
Can mend your broken heart
I might miss everything you said to me
And I can lend you broken parts
That might fit like this
And I will give you all my heart
So we can start it all over again…

Usłyszałam dźwięk tak dobrze znanego mi głosu, za którym tęsknię od wielu dni. Jednak mnie rani, jak nic innego. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się chłopak, którego nienawidziłam za to, że kochałam go najbardziej na świecie.
- Sławny Harry Styles, zadufany w sobie dupek, który nie zna słowa „nie” błaga o przebaczenie… - spojrzał mi w oczy. Ujrzałam w nich gorycz, strach, desperację… Nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam na niego z gniewem, ale też z nieprawdopodobną miłością. – Proszę, daj mi wytłumaczyć…
Odsunęłam się nieco, a chłopak szybko wszedł do pokoju. Nie chciał zaprzepaścić szansy, którą dostał.
- Błagam, tylko mi nie przerywaj. – spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową nie okazując żadnych uczuć, które jednak w moim wnętrzu krzyczały i buzowały.
- Szczerze, to jestem zakochany w tobie od bardzo dawna. Jednak nie chciałem psuć naszej przyjaźni. Bałem się, że nie odwzajemnisz mojego uczucia. Że stracę najważniejszą w moim życiu osobę. Z Claire spotykałem się tylko dlatego, bo myślałem, że gdy będę tak postępował to moje uczucie do ciebie będzie malało. Lecz myliłem się, wzrastało z każdym dniem. Nie sądziłem, że ty czujesz to samo i że mogę cię zranić. Przepraszam… - podszedł do mnie lekko niepewny mojej reakcji, po czym wtulił się we mnie. Jak małe dziecko, które nie może sobie z niczym poradzić. „Jest właśnie taki” – pomyślałam.
- Zerwałem z nią od razu po tym jak mi wygarnęłaś co o mnie myślisz. – powiedział i odsunął się ode mnie. – [T.I.], błagam, po stokroć błagam… Wybacz mi. Nie wiesz co się ze mną dzieje bez ciebie…  Nie mogę, nie umiem żyć bez ciebie.
Patrzyłam na niego. W tych zielonych tęczówkach dostrzegłam desperację, frustrację, ale też nadzieję. Uśmiechnęłam się delikatnie i mocno wtuliłam w jego tors, odetchnęłam głęboko zatrzymując w płucach jego niebiański zapach. Zaskoczył się. Gdy zorientował się co się stało przytulił mnie mocno, podniósł i okręcił się wokół. Posadził mnie na biurku i pocałował czule.
- Tak w ogóle. To kto cię tu wpuścił? – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam, po czym uniosłam do góry jedną brew.
- Po tym jak zabrałaś moje serce, zapomniałaś wziąć też kluczy. – zaśmiał się i zakręcił trzymanymi na palcu kluczami do mojego domu. Zatopiłam ręce w jego ciemnobrązowych lokach, przyciągnęłam go do siebie i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek. Od tamtego dnia jesteśmy razem już rok.
Hazza na każdym kroku pokazuje mi, jak bardzo mnie kocha. Uwielbiam gdy na ulicy niespodziewanie całuje mnie namiętnie, dając innym do zrozumienia, że należę tylko do niego. Pisze dla mnie piosenki, kupuje liczne prezenty, mimo że wcale nie musi. Kocham go jako człowieka, nie jako gwiazdę. Niegdyś mogłam tylko pomarzyć o takim życiu. Sen przerodził się w rzeczywistość. Tak, to chyba najlepsze określenie tego, co jest między Harrym i mną – przyszłą panią Styles.

czwartek, 22 listopada 2012

Harry cz. 1


Szłam ulicami Londynu w poszukiwaniu jakiegoś sklepu z fajnymi ciuchami. Zobaczyłam mojego najlepszego przyjaciela, Harry’ego Stylesa. Tak, tego Stylesa. Znaczy… Sprostuję. Ja czuję do niego coś więcej, ale nie chcę niszczyć naszej przyjaźni. Uśmiechnęłam się lekko na widok jego niebiańskich zielonych oczu. Jego widok razem z tą całą jego dziewczyną, Claire, ranił mnie bezwzględnie. Dobrze, że potrafiłam dobrze udawać szczęśliwą. Jego uśmiech kierowany do tej laski… Jak ja bym chciała być powodem pojawiania się tych seksownych dołeczków w jego policzkach. Tego blasku w oczach…
Dobra.. Zejdźmy na ziemię.
- Cześć Harry. – uśmiechnęłam się szeroko. – Cześć Claire. – wycedziłam przez zaciśnięte zęby do towarzyszącej mu blondynki z mocnym makijażem, ubranej w skąpe, różowe wdzianko. Obejrzałam ją od stóp do głów i uznałam, że powinna odstawić solarium. Jak Hazza mógł zakochać się w takim plastiku?!
- [T.I.], jak fajne cię widzieć. – ucieszył się chłopak.
- Tak, niezmiernie. – zaszczebiotała lafirynda. Ona nie lubiła mnie tak samo jak ja jej.
- Sorry, Hazza, ale muszę lecieć. – powiedziałam ciesząc się w duchu, że nie będę musiała oglądać tej zadufanej egoistki.
- No cóż… Wpadnij do mnie później. – mrugnął i odszedł z plastikową dziunią.
Skręciłam w pierwszą lepszą uliczkę. Usiadłam na ławce w ciemnym zaułku, a z moich oczu popłynęła strużka słonych łez. Szybko je otarłam. Roześmiałam się cicho na wyobrażenie o płaczącej Claire, której cały makijaż spływa z twarzy. Obejrzałam w lusterku oczy, sprawdzając czy widać, że płakałam. Otarłam je delikatnie jeszcze raz i poszłam do domu odnieść torby z zakupami zrobionymi wcześniej. Korzystając z zaproszenia Harry’ego udałam się do jego domu. Byłam na miejscu ok. 17.00. Zobaczyłam jak obściskuje Claire. Pocałował ją, a ona odwróciła się i mijając mnie w furtce wyszła. Podeszłam do chłopaka. Nie wytrzymałam i uderzyłam go w policzek.
- Jesteś egoistycznym smarkaczem, który nie widzi nic oprócz czubka własnego nosa. – spojrzał na mnie zdezorientowany. Do moich oczu garnęły się łzy. Nie mogłam ich powstrzymać, choćbym bardzo chciała. – Po to chciałeś, żebym przyszła?! Żebym zobaczyła jak obściskujesz się z tym plastikiem?! Już przypadkowy widok was, idących na ulicy rozrywa moje serce na kawałki! Każde twoje spojrzenie, twój uśmiech sprawiają, że w środku umieram, rozumiesz?! Ale ty jesteś sławny Harry Styles, zadufany w sobie dupek, który nie zna słowa „nie”!
Widziałam, że bolą go te słowa. Chciałam, żeby poczuł to co ja czuję umierając każdego dnia. Wybiegłam z posiadłości i próbowałam powstrzymać łzy cieknące mi z oczu podczas biegu. Wparowałam do domu, trzasnęłam drzwiami i weszłam do mojego pokoju. Nie robiąc nic rzuciłam się na łóżko. Przytuliłam głowę do poduszki, która chłonąc moje łzy, zabrudziła się czarnym tuszem. Do pokoju weszła moja babcia. Opiekowała się mną, podczas gdy rodzice byli w Polsce. Miałam tu tylko ją. Widząc jak cierpię przytuliła mnie mocno.
- Chodź. Zrobię ci placki ziemniaczane z sosem pomidorowym. Twoje ulubione. – pocałowała mnie w policzek. Te słowa spowodowały jeszcze większy strumień gorzkich łez wydostających się z moich oczu. Przypomniałam sobie, jak byłam z Harrym nad morzem. Robiłam z nim wtedy placki ziemniaczane, a skończyło się tak, że cali byliśmy w mące. Uśmiechnęłam się smutno na to wspomnienie, po czym znów zatopiłam głowę w zabrudzonej poduszce, nie chcąc by ktokolwiek widział mój płacz. Starsza pani przytuliła mnie mocno i rzekła:
- Nikt nie jest wart twoich łez, kochanie...


To na razie tyle. Jutro lub pojutrze będzie 2 część. Pytanie. Robić częściowe imaginy czy wolicie pojedynczo? błagam, rozsławiajcie mojego bloga < 33 to tyle . xoxo Directionerka 

czwartek, 15 listopada 2012

Imagin z Zaynem


Mieszkasz w USA od 5 lat. Biegle mówisz po angielsku i zręcznie to wykorzystujesz. Masz wielki talent muzyczny, więc zgłosiłaś się do amerykańskiego X Factora i trafiłaś do grupy Demi Lovato, twojej idolki. Za tydzień finał. Nie miałaś pojęcia, że zajdziesz tak daleko. Cieszyłaś się jak głupia. W niedzielę, po sobotnim półfinale zadzwoniła do ciebie Demi.
- Spotkajmy się przy studiu. Muszę ci kogoś przedstawić. Bądź o 1.30 PM. – powiedziała i rozłączyła się, zanim zdążyłaś cokolwiek powiedzieć. Spojrzałaś na zegarek. 12:00 AM. Zaczęłaś się ubierać, gdyż do studia miałaś kawałek drogi. Wzięłaś szybki prysznic, umyłaś i wysuszyłaś włosy. Ubrałaś jasne rurki, niebieską bluzkę z rękawem trzy czwarte, a na nogi założyłaś niegdyś białe, zniszczone trampki. Zaplotłaś na swoich półdługich, ciemnych włosach kłosa, rzęsy pomalowałaś tuszem, a usta pociągnęłaś błyszczykiem. Spojrzałaś przez okno. Padało okropnie. Założyłaś przeciwdeszczową kurtkę i parasol ze wzorem flagi brytyjskiej. Popędziłaś na przystanek, gdyż było już 10 po trzynastej. Wsiadłaś do autobusu i po 15 minutach wysiadłaś. Pobiegłaś pod studio. Tam czekała już na ciebie twoja trenerka.
- Witaj [T.I]. – uśmiechnęła się. – Chodź.
Weszłyście do budynku.
- Pamiętam jak wspominałaś, że jesteś fanką One Direction. Jesteś jedyną osobą z mojej grupy, która dotarła do finału. A ja zamierzam ten finał wygrać, dlatego… - doszłyście pod drzwi jurorskiego gabinetu Demi. – Sprowadziłam ich. – dziewczyna otworzyła drzwi, a ty ujrzałaś tam 4 brytyjskich przystojniaków i Irlandczyka. Zaniemówiłaś.
- Ty jesteś [ T.I. ], tak? – powiedział Harry. – Ja jestem Hazza. A to Liam, Lou, Zayn i Niall. – wskazywał kolejno chłopaków.
- Cześć. – uśmiechnęłaś się lekko speszona.
- Ej no, chyba nie jesteśmy tacy okropni. – zaśmiał się Louis.
- Nie, no co ty. – uśmiechnęłaś się. – Jestem waszą fanką.
- Ej. Tak na początek. – Demi spojrzała na ciebie. – Zaśpiewaj im coś. – mrugnęła.
Pokiwałaś głową, po czym z twoich ust zaczęły się wydobywać słowa piosenki.

There's nothing where he used to lie,
My conversation has run dry,
That's what's goin' on. Nothing's fine I'm torn...

Zamilkłaś i spojrzałaś na chłopaków.
- I jak?
- Fenomenalnie, fantastycznie, zawodowo! – ekscytował się blondyn.
- Nie przesadzaj. – zaśmiałaś się. – Czyli mam rozumieć, że zaśpiewacie ze mną w finale?
Wszyscy zgodnie powiedzieli „tak”. Przygotowałaś z nimi piosenkę „Same Mistakes”. Oprócz tej piosenki śpiewałaś jeszcze „Skyscraper” oraz „Torn”.
Nadszedł oczekiwany dzień.
O 20:00 miliony ludzi zebrały się na widowni i przed telewizorami, by oglądać ciebie. Miałaś tremę, ale wiedziałaś, że sobie poradzisz. Przed tobą śpiewała [ I.T.W. ] – zawodniczka z grupy L.A. Reid’a. Obserwowałaś jej występ, gdyż wiedziałaś, że jest dobra. Niespodziewanie podszedł do ciebie Zayn.
- Zestresowana? – powiedział ci do ucha.
- O, Zayn… Cześć. – uśmiechnęłaś się delikatnie. – Tak, trochę. Dobra, bardzo.
- Ej. Też przez to przechodziłem. – uśmiechnął się. – Poradzisz sobie, masz świetny głos.
Cudownie było słyszeć te słowa z ust takiej gwiazdy jak on.
Nadeszła twoja kolej.
Zaśpiewałaś „Skyscraper”, a później kolejną piosenkę. Na koniec nadszedł czas na „Same Mistakes”.
Wykonałaś pierwszą zwrotkę, po czym chłopcy się do siebie dołączyli. Piosenka wyszła wam genialnie.
Przyszedł czas na ogłoszenie wyników. Chwila prawdy, moment, na który wszyscy czekali. I słyszysz wynik. Przegrałaś, masz drugie miejsce. Prowadząca podchodzi do ciebie.
- Jak się czujesz? Byłaś tak blisko wygranej. – mówi.
- To i tak już wielki dla mnie sukces. – uśmiechnęłaś się. Poszłaś z chłopakami i twoją trenerką za kulisy.
- I tak byłaś świetna. – szepnął ci do ucha Zayn i mocno przytulił.

Po dwóch miesiącach przeprowadziłaś się do Londynu. Chwilowo twój dom w stolicy UK był w stanie takim, że nie można było w nim  mieszkać, meble nie były ustawione, a ekipa, która miała urządzić ci mieszkanie prosiła byś znalazła sobie jakieś lokum do czasu, aż skończą swoją robotę. Chłopaki  zaproponowali ci, żebyś zamieszkała u nich. Tak zrobiłaś. Mieszkasz tam już od miesiąca. Pewnego dnia wracasz z zakupów. Wydawało ci się, że to zwyczajny dzień. Zrobiłaś naleśniki. Gdy Niall usłyszał, że w kuchni coś się smaży, od razu wparował do pomieszczenia.
- NO SIEEEEMA. – uśmiechnął się chciwie i klasnął. – Mam nadzieję, że dostanę. – spojrzał na mnie z błagalnym wzrokiem.
- Tak. – zaśmiałam się. – Specjalnie dla ciebie kupiłam drugi syrop klonowy.
Zaczął się śmiać, a ja skończyłam robić placki. Położyłam na stole pięć talerzy oraz jeden ze stertą naleśników. Zobaczyłam Zayna, zbiegał po schodach wyraźnie zdenerwowany.
- Zayn! Chodź, zrobiłam naleśniki. – krzyknęłam do niego, ale tylko rzucił mi spojrzenie pełne nienawiści i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Jedzcie, pogadam z nim. – powiedziałam i wyszłam. Zobaczyłam jak siedzi na tarasie ze wzrokiem wbitym w przestrzeń. Oparłam jedno kolano o ziemię i powiedziałam:
- Co jest?
Wstał. Zawtórowałam mu i stałam w oczekiwaniu na to co zrobi. Przeczesał włosy i odwrócił się do mnie. Przywarł mnie do ściany. Nie spodziewałam się tego zwrotu wydarzeń. Patrzyłam mu w oczy. Te czekoladowe tęczówki, w których zawsze widziałam błyski radości… Teraz nie widziałam tam nic.
- [T.I.]… Od kilku dni jestem taki. Pewnie zauważyłaś… - zagryzł dolną wargę. – To ty na mnie tak działasz. Nie wiem czemu. Sprawiasz, że nogi mam jak z waty. Każde twoje słowo przyprawia mnie o dreszcze. Rozumiesz? – zamknął oczy, by po chwili znów je otworzyć i spojrzeć w moje. – Kocham cię…
Oplotłam ręce wokół jego szyi. Nasze usta zbliżały się do siebie, po czym złączyły się w czułym pocałunku. 

wtorek, 13 listopada 2012

Imagin z Louisem


Byłaś z Louisem przez 7 miesięcy. Potem się pokłóciliście. Nie miał dla ciebie czasu. Zespół - wyjazdy – nagrania – zespół... I tak w kółko. Nie chciałaś, żeby tak wyszło. Minęły 2 tygodnie od waszego zerwania. Tęskniłaś za nim jak głupia. Każdy dzień spędzony bez niego osłabiał cię coraz bardziej. Codziennie otrzymywałaś od niego setki połączeń, wiadomości na poczcie głosowej, esemesów, emaili… Już nawet reszta zespołu próbowała do ciebie dotrzeć. Mówili, że chłopak nie jest sobą. Nie jest już tak radosny jak kiedyś. Że nie może bez ciebie żyć… Ale nie potrafiłaś kolejny raz znosić jego humorków wiążących się ze sławą oraz nieobecności podczas promowania zespołu. Pewnego dnia nawet przyszedł do twojego rodzinnego domu (chwilowo mieszkałaś u rodziców). Siedząc w swoim pokoju słyszałaś jak Lou kłóci się z twoim ojcem o rozmowę z tobą. Słyszałaś głośną konwersację, a potem wszystkie głosy ucichły, a twoich uszu dobiegł trzask drzwi. Usiadłaś na parapecie, przykryłaś się kocem i wzięłaś do ręki kubek z ciepłą herbatą. Patrzyłaś zagubionym wzrokiem w przestrzeń. Nagle coś przykuło twoją uwagę. Ujrzałaś Louisa, skaczącego pod twoim oknem jak wariat. Machał kartką „Stay with me”. Cały on. Wszystko umie zamienić w żart. Zeszłaś z parapetu i poszłaś na dół dolać sobie cieczy. Lou widząc, że znikasz myślał, że nie chcesz go widzieć. Wspiął się po drzewie i wsunął kartkę pod twoje okno. Gdy wróciłaś jego już nie było. Zobaczyłaś tylko tekst pisany tak dobrze znanym ci zabawnym pismem. Wzięłaś kartkę do ręki i usiadłaś na łóżku. Myśli kołatały ci w głowie, a w oczach zbierały się łzy. Usłyszałaś pukanie.
- Nie ma mnie. – powiedziałaś beznamiętnie. Drzwi otworzyły się, a przed tobą stanął Harry.
- [T.I]. Wiem, że nie chcesz o nim rozmawiać. Wiem, że cię raniło to, że nie miał dla ciebie czasu. Ale słuchaj. On jest wrakiem człowieka. Nic nie je, nie śpi… Robi wszystko bez najmniejszego cienia pasji. Bardzo mu ciebie brakuje… - patrzył na ciebie z desperacją. – [T.I.]. On chciał się zabić…
Te słowa przeszyły cię na wskroś.
- Co?! – zszokowała cię ta informacja.
Hazza tylko pokiwał głową ze smutkiem.
- Przemyśl to… - powiedział i wyszedł.
Gapiłaś się w kartkę. Nie mogłaś uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałaś.
„Gdzie on jest?” – napisałaś do Hazzy.
„W domu. Siedzi w ogrodzie i gapi się w przestrzeń” - dostałaś wiadomość po krótkiej chwili.
Ogarnęłaś się i wyszłaś z domu, trzymając w ręku kartkę, pozostawioną przez sens twojego życia.
Dotarłaś do posiadłości chłopaków. Zobaczyłaś Louisa, siedzącego na huśtanej ławce, na której kiedyś się przytulaliście obserwując zachód słońca nad Londynem. Brakowało ci tych chwil. Weszłaś do zadbanego ogrodu. Stanęłaś w odległości jakichś 5 metrów od chłopaka i wyciągnęłaś lekko pomiętą kartkę z napisem „Stay with me”. Nic nie mówiłaś. Lou patrzył na ciebie z niedowierzaniem. Gdy uświadomił sobie, że to naprawdę ty podbiegł do ciebie i przytulił tak mocno, że zaparło ci dech.
- Na zawsze. Obiecuję. – szepnął ci do ucha…



Co sądzicie? Napisałam go dzisiaj. Miałam wenę. Jutro dodam z Zaynem, a potem z Harrym, bo właśnie go piszę : D mogłabym z kimś innym, ale do tego imagina właśnie pasuje mi Harry.

Nie zbyt podoba mi się imagin z Lou, ale to już wy ocenicie : )


sobota, 10 listopada 2012

Imagin z Liamem

taki krótki, bo nie miałam weny . : /


Stoisz na scenie sparaliżowana. Masz przed tłumem ludzi zaśpiewać. Strasznie się stresujesz. Co mam robić? – pomyślałaś. I spojrzałaś za kulisy. Stoi tam twój najlepszy przyjaciel – Liam Payne. Dzięki niemu tu jesteś, masz szansę i nie możesz jej zmarnować.
I feel like I’m a million miles away
From myself
More and more these days…
Słowa piosenki wydobywają się z twoich ust. Po całym utworze biegniesz za kulisy. Odkładasz mikrofon i lecisz do Liama.
- Jak mi poszło? – zapytałaś poddenerwowana.
- Okropnie. – odparł chłopak.
- Serio? – posmutniałaś.
- No co ty [T.I.]. Poszło ci świetnie. – przytulił cię mocno. Odetchnęłaś z ulgą. – Zabieram cię do kina.
Uśmiechnęłaś się i pozwoliłaś chłopakowi ciągnąć cię za rękę przez tłum reporterów i fanek po wyjściu ze studia. Dotarliście do samochodu. Chłopak otworzył ci drzwi. Wsiadłaś, a on popędził na miejsce kierowcy. Przez całą drogę śmialiście się z jego żartów. Wysiedliście z samochodu i udaliście się do budynku kina. Liam kupił bilety oraz colę i popcorn. Usiedliście na miejscach i zaczął się film. Oparłaś się o ramię chłopaka. Oglądaliście w ciszy.
- [ T.I. ] … - zaczął chłopak. Spojrzałaś mu w oczy. – Bo ja nie wiem jak ci to powiedzieć, ale… - nie mógł znaleźć słów. Popatrzył na twoje usta po czym ni stąd ni zowąd złożył na nich delikatny pocałunek.
Od tamtego dnia jesteście parą, szczęśliwą parą, która nie może bez siebie żyć.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Imagin z Harrym

Wczoraj wieczorem napisałam tego imagina. Miałam wenę, że hej, dlatego tak się rozpisałam : 3
Przepraszam, jeśli to źle  :P
Dobra, koniec gadania . macie imagina : D


Jest 17 listopada. Siedziałam samotnie przy grobie mojej babci. Osoby, która była dla mnie najważniejsza. Zawsze mi pomagała, wspierała, cieszyła z moich sukcesów, ignorowała wady, wyolbrzymiała zalety. Minął tydzień od jej śmierci. Każdy dzień teraz spędzam tak samo. Rano przychodzę na jej grób. Wrzucam listy pisane wieczorem leżąc w łóżku. Codziennie. Ni e chcę przebywać w miejscu, które tak bardzo mi ją przypomina – dom. Przeżyłam z nią wiele wspaniałych chwil. Zajmowała się mną gdy tata – producent muzyczny, i mama – dziennikarka, byli zbyt zapracowani, by myśleć o swojej córce. Mimo podeszłego wieku była żywą emerytką. Często chodziłam z nią na spacery, jeździłam na rowerze… Gotowała przepyszne posiłki. Przytulała jak nikt. Kochała mnie całym sercem. Teraz już jej tu nie ma i to bardzo boli. Byłam bardzo przywiązana. Położyłam na nagrobku trzy żółte tulipany – jej ulubione kwiaty. Łza spłynęła mi po policzku. Szybko ją otarłam. Spojrzałam na zegarek. 21.33. Muszę wracać do domu. Wstałam z ławeczki stojącej przy grobie babci i udałam się w kierunku najbliższego przystanku. Włożyłam ręce w kieszenie szarej kurtki. Zobaczyłam nadjeżdżający autobus. Podbiegłam i wsiadłam do pojazdu tuż przed zamknięciem drzwi. Usiadłam i oparłam głowę o szybę. W uszy włożyłam słuchawki i zatopiłam się w muzyce. Nie chciałam myśleć. Wysiadłam z autobusu i powolnym krokiem podążyłam w stronę domu. Ostatnio dużo schudłam. Nie miałam na nic ochoty. Nie chodziłam do szkoły… Otworzyłam furtkę i weszłam do zadbanego ogrodu. Jak zawsze.. Ale kiedyś to ja i babcia go pielęgnowałyśmy. Otwarłam drzwi do domu i weszłam do środka. Zdjęłam kurtkę i buty, a z uszu wyciągnęłam słuchawki. Usłyszałam z jadalni strzępy rozmowy i śmiechy. Oczywiście. Ojciec znowu zaprosił te swoje gwiazdeczki. Poszłam czym prędzej do swojego pokoju. Wzięłam zeszyt, ołówek i gumkę, po czym usiadłam na łóżku i zaczęłam rysować. Usłyszałam kroki. Ktoś otworzył drzwi do pokoju. Był to wysoki chłopak o kręconych włosach.
- Oj, przepraszam. – uśmiechnął się z poczuciem winy.
Pokiwałam karcąco głową, nie zamierzałam zaprzeczać prawdzie – przeszkodził mi.
- Jestem Harry. – spojrzał na mnie.
- Fajnie, że poznałam kolejną z gwiazdeczek ojca, dzięki którym nie ma czasu dla mnie. Możesz już sobie iść? – patrzyłam na niego ze zdenerwowaniem.
Stał przez chwilę lekko zdziwiony, po czym zamknął drzwi i odszedł. Miałam poczucie winy, że tak go potraktowałam. Nie chciałam…
Poszłam do łazienki, umyłam się i przebrałam w piżamę. Surfowałam jeszcze przez jakiś czas po Internecie. Spojrzałam na zegarek. 23.12. Odłożyłam laptopa i położyłam głowę na poduszce. Zamknęłam oczy i przed oczami pojawił mi się chłopak, którego wcześniej tak okropnie potraktowałam. Miałam okropne poczucie winy. Nie mogłam zasnąć.  Przez całą noc o tym myślałam. Następnego dnia oczywiście zamierzałam iść na cmentarz. Wstałam, ubrałam się i zeszłam na dół.
- Cześć skarbie, co zjesz? – przywitała mnie mama. Zdziwiłam się, że w ogóle pamięta jeszcze, że istnieję. Bez słowa wzięłam tosta i mały sok. Skierowałam się w kierunku hallu. Założyłam buty i kurtkę, kończąc spożycie kanapki. Sok włożyłam do kieszeni kurtki.
- Gdzie się wybierasz? – zapytała mama.
- Tam gdzie zawsze. – mruknęłam i wyszłam, trzaskając drzwiami. Zdenerwowałam się. Myśli, że to, że teraz się mną interesuje zrekompensuje mi te wszystkie lata bez jej wsparcia. No to już naprawdę jest jakiś żart. Dotarłam na cmentarz jak zwykle autobusem. Po drodze kupiłam znicz i mały bukiecik. Poszłam na grób babci. Zgarnęłam jesienne liście z nagrobka, pozapalałam zgaszone przez wiatr znicze. Zwiędnięte kwiaty położyłam obok grobu, by kiedy będę wracać wyrzucić je. Zapaliłam znicz i postawiłam go na nagrobku. Bukiecik położyłam obok znicza. Usiadłam na ławce i wpatrywałam się w tablicę głoszącą kiedy zginęła babunia i ile miała lat. Dzień mijał mi jak poprzednie. Nagle poczułam na sobie czyiś wzrok. Odwróciłam się. Zobaczyłam chłopaka, którego dzień wcześniej obraziłam.
- Co ty tu robisz? – zapytałam, a po chwili dodałam. – Przepraszam za to co wczoraj powiedziałam. Po prostu teraz jest to dla mnie bardzo ciężki okres i… - zabrakło mi słów. Pokiwał głową na znak, że mnie rozumie. Usiadł obok mnie, a moje serce trochę przyśpieszyło, nie wiem czemu. – Jestem [T.I.] – odparłam.
- Co się stało? – zapytał patrząc mi w oczy, a chwilę później na nagrobek.
- Jakby to… 8 dni temu zmarła najbliższa mi osoba… - spojrzałam na ziemię.
- A rodzice? – powiedział niepewnie.
- Rodzice? – parsknęłam. – Teraz sobie przypomnieli o moim istnieniu. Dla nich nie liczy się nic poza pracą. Są siebie warci.
- To dlatego tak na mnie zareagowałaś…
- Tak…
Poczułam jak jego ramie mnie obejmuje. Przytulił mnie. Nie wytrzymałam i z moich oczu popłynęły łzy. Wycierał każdą z nich.
- Nie rozumiem.. – wyszeptałam przez łzy. – Ja cię tak potraktowałam, a ty wysłuchujesz moich żalów.
- Co tu rozumieć? – Harry spojrzał mi w oczy. – Próbuję udowodnić, że nie jestem taki jak myślisz.
Uśmiechnęłam się lekko i przestałam płakać. Wstał i wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Nie pozwolę, by ten dzień był taki jak ostatni tydzień. – ukazał dwa rzędy śnieżnobiałych zębów w uśmiechu. Niepewnie chwyciłam jego dłoń. Pomógł mi wstać i zabrał mnie na spacer. Tak, na spacer po cmentarzu. Wylewaliśmy swoje smutki i żale. Wieczorem odprowadził mnie do domu. Pożegnałam się i weszłam do domu. Gdy zdejmowałam kurtkę odkryłam w kieszeni małą karteczkę. Było napisane tylko: „Zadzwoń” i rząd cyfr…

PÓŁTORA ROKU PÓŹNIEJ
Właśnie dobiegają końca moje wakacje z moim kochaniem, Harrym Stylesem.
Spędziliśmy cudowne dwa tygodnie na wyspie niedaleko wybrzeży Miami. Dzień przed wyjazdem Harry namówił mnie na popływanie łódką przy atlantyckich brzegach. Uśmiechałam się patrząc na jego piękne, zielone tęczówki, wiedząc, że należą tylko do mnie.
- Kochanie, zobacz. – wskazał coś za mną. Odwróciłam się, ale nic nie dostrzegłam.
- Harry, tam nic nie… - słowa zamarły mi w ustach. Harry patrzył mi w oczy trzymając małe czerwone pudełeczko, w którym tkwił pierścionek.
- [T.I.]. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Każdego dnia nadajesz mojemu istnieniu nowy sens. Zechcesz uczynić mi ten zaszczyt i zostaniesz przy mnie do końca naszych dni? – wyszeptał patrząc mi w oczy i chwytając moją prawą dłoń. Nie mogłam wydusić słowa. W moich oczach zbierały się łzy szczęścia. Pokiwałam głową, a mój partner wsunął pierścionek na mój palec serdeczny. Przytuliłam się do niego. Pocałował mnie namiętnie. Po powrocie do Londynu zaczęliśmy planować ślub…



I co myślicie . ? : 3



niedziela, 4 listopada 2012

Wprowadzenie + Imagin z Niallem Horanem


Wprowadzenie
Siemka. Trochę mi się nudzi w tym roku szkolnym, a lubię pisać : D
Więc będę tu dodawać imaginy z 1D.
Mam nadzieję, że wam się spodobają.
Postaram się notki dodawać regularnie.
Pierwszy imagin z Niallem Horanem < 33

Właśnie skończyłaś się rozpakowywać. Razem z rodzicami nad ranem dotarliście do Mullingar w Irlandii. To właśnie tam się przeprowadziłaś. Nie chciałaś. W końcu nie znasz tu nikogo. Jest 12.47. Wyszłaś z domu by rozejrzeć się po okolicy. Esemesowałaś ze swoją najlepszą przyjaciółką, która została w Polsce.  Bardzo za nią tęsknisz. Wpatrując się w komórkę i pisząc SMS-a do [I.T.P.] szłaś ulicą. Nagle poczułaś, że ktoś stanął na twojej drodze. Upadłaś i upuściłaś telefon na ziemię.
- Przepraszam. – usłyszałaś glos chłopaka. Wyciągnął rękę w twoją stronę i pomógł ci wstać, po czym oddał ci telefon.
- Nie, to ja przepraszam.. – zarumieniłaś się.
- Jestem Niall. Niall Horan. – przedstawił się ciągle trzymając twoją dłoń.
- [T.I.] – uśmiechnęłaś się delikatnie. – Miło mi.
- Nie widziałem cię tu wcześniej. – uśmiechnął się chłopak, ukazując aparat zdobiący jego zęby. – Skąd jesteś?
- Z Polski. – przygryzłaś dolną wargę.
- Chcesz to mogę ci tu wszystko pokazać. Znam to miasto jak własną kieszeń. Ale najpierw pójdziemy coś zjeść. – uśmiechnął się po czym pociągnął cię w stronę kawiarni.
Kupił dwa pączki i jednego dał tobie, życząc ci smacznego. Po zjedzeniu pączków pokazał ci najfajniejsze miejsca w mieście. Wieczorem odprowadził cię do domu zostawiając w twojej ręce karteczkę z jego numerem.
. . .
Od tamtego dnia spędzaliście ze sobą każdą wolną chwilę. Poznawaliście się coraz lepiej. Pewnego dnia zabrał cię nad jezioro. Usiedliście na pomoście, a ty zanurzyłaś nogi w letniej wodzie. Spojrzałaś w jego zniewalające oczy, które miały kolor najczystszego, najprzejrzystszego oceanu. Zarumieniłaś się.
- Napisałem dla ciebie piosenkę. – uśmiechnął się lekko i wziął gitarę do ręki.
Grał kolejne akordy, śpiewając :
People say we shouldn’t be together
We’re too young to know about forever
But I say
They don’t know what they’re talking about
This love is only getting stronger
So I don’t wanna wait any longer
I just wanna tell the world
That you’re mine, girl…

Skończył śpiewać cały utwór. Zbliżył się do ciebie i spojrzał głęboko w twoje oczy.
Jego usta były niebezpiecznie blisko twoich. Ujął w rękę twój podbródek i wyszeptał :
- Kocham cię. – po czym pocałował delikatnie twoje drżące z przejęcia usta.
Odwzajemniłaś pocałunek. Dotknął kciukiem twojego policzka. Patrzyliście sobie w oczy, wiedząc, że to najpiękniejsze chwile w waszym życiu.
Od tamtego dnia byliście szczęśliwą parą, która źle znosiła każdą rozłąkę.



Jak się podoba? : D
liczę na komentarze . < 33